wtorek, 13 listopada 2012

Stolik sypialniany

Myślę, że większość zna to uczucie kiedy w leniwy poranek chciałoby się wypić kawę w łóżku ale nie ma gdzie odstawić kubka, na podłodze raczej nie, bo psy w szale powitania władują się w niego i wyleją zawartość, trzymać cały czas też się nie chce bo niewygodnie.

Po wielu takich porankach i złorzeczeniach na zwierzaki, podjęłam decyzję o posiadaniu stolika przy łóżku. Przeszukałam internet w poszukiwaniu pomysłu, wzięłam kartkę i z pomocą mojego nieocenionego dziadka złotej rączki powstał projekt, który chwilę musiał przeleżeć, bo w międzyczasie trzeba było znaleźć skład drewna co w dużym mieście takim jak Warszawa nie jest wcale takie proste.
Ciut zrażona, że nie ma nigdzie tanich i dobrych desek wyjechałam na wieś. Tam zakupiłam dechy dwie nieheblowane (bo tańsze) i zabrałam się za pierwsze dzieło mych rąk :)

Deski wyheblowałam, oszlifowałam (trwało to dość krótko w porównaniu z tym co działo się później) i czas było przyciąć na wymiar; co ja się namęczyłam by piłą ręczną powycinać...z pomocą przyszedł dziadek wprawiony w takich bojach. Udało się! 

Szlifierka w boju




Po mierzeniu i rżnięciu dech przystąpiłam do poskładania wszystkiego tak jak miało wyglądać, czyli klejenie, dopasowywanie i ogólna radość z efektów.










Po sklejeniu nadszedł czas na malowanie; drewno zabezpieczyłam impregnatem ochronno-dekoracyjnym, który śmierdzi niemiłosiernie więc nie polecam robić tego w mieszkaniu. bo nie dosyć że siebie to i zwierzaki można otumanić oparami.


Nieśmiałe początki wzoru















I tak oto nowy stolik zawitał w mojej sypialni :) Średnica blatu (46 cm) pozwala na lekkie szaleństwa w postaci postawienia na nim dwóch kubków, odłożenia otwartej książki i myślę, że lampka nocna też by znalazła dla siebie miejsce. Wysokość zaś ( 38 cm)  umożliwia bezproblemowe sięgnięcie (bez naciągnięcia sobie mięśnia jakiegokolwiek) po zawartość znajdującą się na blacie.  

3 komentarze: