środa, 21 listopada 2012

Wieszak na klucze

Klucze to taka rzecz, która uwielbia zaginąć w czeluściach kieszeni, powędrować do innego pomieszczenia domu jak łazienka, kuchnia lub inne miejsce nie nawykłe do goszczenia ich.
Często lubi wisieć w zamku od drzwi i czekać, aż jakiś dobry sąsiad zadzwoni i wręczy je nam  z miłym uśmiechem. Klucze jednym słowem lubią ginąć.

Poznając ich tajemnicę znikania postanowiłam udaremnić kolejne zabawy w poszukiwanie. Ze znalezionego nad Wisłą kawałka deski zrobiłam wieszak na klucze. Od tego momentu grzecznie wszystkie wiszą na swoich gwoździkach :)






Drewno wystarczyło trochę przeszlifować papierem ściernym, wyjąć zardzewiały gwóźdź i zakonserwować woskiem do drewna. No i wbić gwoździki do wieszania kluczy :)











wtorek, 13 listopada 2012

Stolik sypialniany

Myślę, że większość zna to uczucie kiedy w leniwy poranek chciałoby się wypić kawę w łóżku ale nie ma gdzie odstawić kubka, na podłodze raczej nie, bo psy w szale powitania władują się w niego i wyleją zawartość, trzymać cały czas też się nie chce bo niewygodnie.

Po wielu takich porankach i złorzeczeniach na zwierzaki, podjęłam decyzję o posiadaniu stolika przy łóżku. Przeszukałam internet w poszukiwaniu pomysłu, wzięłam kartkę i z pomocą mojego nieocenionego dziadka złotej rączki powstał projekt, który chwilę musiał przeleżeć, bo w międzyczasie trzeba było znaleźć skład drewna co w dużym mieście takim jak Warszawa nie jest wcale takie proste.
Ciut zrażona, że nie ma nigdzie tanich i dobrych desek wyjechałam na wieś. Tam zakupiłam dechy dwie nieheblowane (bo tańsze) i zabrałam się za pierwsze dzieło mych rąk :)

Deski wyheblowałam, oszlifowałam (trwało to dość krótko w porównaniu z tym co działo się później) i czas było przyciąć na wymiar; co ja się namęczyłam by piłą ręczną powycinać...z pomocą przyszedł dziadek wprawiony w takich bojach. Udało się! 

Szlifierka w boju




Po mierzeniu i rżnięciu dech przystąpiłam do poskładania wszystkiego tak jak miało wyglądać, czyli klejenie, dopasowywanie i ogólna radość z efektów.










Po sklejeniu nadszedł czas na malowanie; drewno zabezpieczyłam impregnatem ochronno-dekoracyjnym, który śmierdzi niemiłosiernie więc nie polecam robić tego w mieszkaniu. bo nie dosyć że siebie to i zwierzaki można otumanić oparami.


Nieśmiałe początki wzoru















I tak oto nowy stolik zawitał w mojej sypialni :) Średnica blatu (46 cm) pozwala na lekkie szaleństwa w postaci postawienia na nim dwóch kubków, odłożenia otwartej książki i myślę, że lampka nocna też by znalazła dla siebie miejsce. Wysokość zaś ( 38 cm)  umożliwia bezproblemowe sięgnięcie (bez naciągnięcia sobie mięśnia jakiegokolwiek) po zawartość znajdującą się na blacie.  

piątek, 12 października 2012

Deseczka inaczej zwana Desunią

Zrobiłam dzisiaj deseczkę małą dość przez co przezwaną desunią. Wzorowałam się na pomyśle z cudownego bloga I love nature.
Deseczka nie jest zwykłą dechą kupioną w sklepie i ociosaną przeze mnie. Znalazłam ją koło Lasu Kabackiego podczas spaceru. Nie jestem w stanie powiedzieć jakie to drewno, ale na pewno stare. Być może było kiedyś częścią jakiegoś ogrodzenia, które stało tam zanim wybudowali blokowiska, ba pokuszę się o sugestię, że może pochodzić z jakiejś starej drewnianej chałupy.
Najpierw musiałam wyczyścić ją z kurzu i innego błotka, które nazbierało się przez lata. Dopiero jak oskrobałam ostatnią warstwę zobaczyłam układ słoi, piękne sęki, dość wyblakły kolor, no ale czego się spodziewać...Przetarłam ją papierem różnej gramatury, wycięłam wyrzynarką rączkę co by wygodnie się ją trzymało, a na koniec przetarłam olejem lnianym by nadać jej głębię koloru i połysk.

A oto jak wyglądała po zdjęciu brudu:



A tak wyglądała już po wszystkich zabiegach upiększających:




wtorek, 22 maja 2012

Drewniana skrzynia na roślinność

Będąc jakiś czas temu pod Warszawą kupiłam u pana owoce, parę jabłek i gruszek, owoce świeżutkie, pachniutkie leżały sobie w drewnianych skrzynkach. I myśl piękna- drewniane skrzynki, z których można zrobić sobie bardzo oryginalne pojemniki na wszelaką roślinność. Więc do owoców sztuk cztery dokupiłam skrzynkę sztuk jeden; pan dowiedziawszy się po cóż mi skrzynka wybrał najładniejszą z jego kolekcji, prawie nowiutką jeszcze sosną pachnącą :) I tak oto skrzynka otwiera serię drewnianych projektów :)




A tak wygląda dokończony projekt. Co prawda roślinność nie jest tak bujna jakby przystało, ale ale, mamy początek lata i z pewnością wszystko się rozrośnie i będzie wyglądało godnie :)